Amin Amin
105
BLOG

Nikt mnie tak nie wkurza jak Pan, Panie Korwin-Mikke! Cz III ube

Amin Amin Polityka Obserwuj notkę 40

Szanowny Panie! 

Jest Pan zwolennikiem wolnego rynku, prawda?

Uważa Pan zatem, że ludzie najlepiej wiedzą jak wydawać swoje pieniądze, prawda?

Otóż nie, nie prawda.

Gdyby Pan tak uważał, to skonstatowawszy, że dobrowolne ubezpieczenia (o obowiązkowych tu nie rozmawiamy: do obowiązkowych mamy stosunek identyczny) kwitną w krajach bogatych doszedł by Pan do wniosku: ci ludzie najlepiej wiedzą na co wydają swoje pieniądze - skoro tak masowo kupują te ubezpieczenia widać im się to opłaca...

Pan jednak uparcie mówi: ubezpieczenia są nieopłacalne... Statystycznie się na nich przegrywa więc ubezpieczanie się nie ma sensu... I wie Pan co? Ja Panu chętnie przyznam rację: ubezpieczanie się nie ma sensu o ile celem działalności człowieka jest maksymalizacja zysku.

Tak się jednak składa, że normalny człowiek nie chce maksymalizować zysku. Normalny człowiek chce zaspokajać swoje potrzeby.

I do tego służą mu pieniądze.

Chce jeść - i kupuje sobie jedzenie. Chce pić to kupuje sobie picie. Chce mieszkać to kupuje sobie mieszkanie. Chce poprzeżywać przygody Indiany Jonesa to kupuje sobie bilet do kina. Chce być zabezpieczony finansowo na wypadek nieszczęścia to kupuje sobie ubezpieczenie.

Że na tym nie zarobi?

A na bilecie do kina zarobi?

Normalnie: poczuł potrzebę i ją zaspokoił za swoje pieniądze. Co w tym nieopłacalnego jest? Zaspokajanie swoich potrzeb jest nieracjonalne?

Ubezpieczenie jest produktem, rozumie Pan? Tak jak lody, telewizory, gazety...

Że są niebezpieczne? A lody nie są?

A może to dla Pana nowość jest, że bezpieczeństwo jest naturalną potrzebą człowieka? Jeśli tak to chętnie wytłumaczę dlaczego ubezpieczenia mają sens mimo, że się na nich statystycznie finansowo przegrywa.

Lubi Pan porównywać ubezpieczenia do hazardu. No to proszę.

Powiedzmy, że ma Pan w kieszeni 1000 PLN.

Spotykamy się na ulicy i ja proponuję Panu zakład:

Rzucamy monetą. Raz. Jeśli wypadnie orzeł ja płacę JKM 2000 PLN.

Jeśli wypadnie reszka Pan płaci mi 500 PLN.

I tu pojawia się ubezpieczyciel, który mówi: Panie JKM, proponuję panu ubezpieczenie - jeśli Pan przegra nic pan nie straci, ja pokryję pańską stratę. Ale jeśli Pan wygra to wypłata dzielimy się po połowie...

Zgodnie z pańskimi zasadami powinien Pan wejść w zakład ze mną bez udziału ubezpieczyciela...

Na pewno?

A jeżeli właśnie pan idzie do apteki, żeby kupić żonie lekarstwo ratujące życie? I aptekę zamykają za 10 minut? I lekarstwo kosztuje 1000 PLN? A Pan wie na pewno, że nikt Panu nie pożyczy w razie przegranej?

Coś Panu powiem: normalny człowiek w takiej sytuacji nie zagra wcale (straci zysk średnio 750 PLN), albo zagra z ubezpieczeniem (tracąc średnio 500 PLN.) Tylko psychopata zagra bez ubezpieczenia.

Rozumie Pan o co chodzi? Wartością o którą idzie gra nie są złotówki tylko to co można za nie kupić.

Albo czego nie można.

Wczoraj na swoim blogu poszydziłPan z niewiasty, która uznała za racjonalna strategię ubezpieczenie 30% wyimaginowanej floty...

Otóż wcale nie jest to taki nonsens jak Pan to napisał. Wszystko zależy od tego po co jej te 30%...

Dopóki Pan nie wie jaki jest cel działania danego człowieka nie może Pan w sposób uprawniony określić racjonalności jego działania.

A Pan to czyni nagminnie. No i to mnie właśnie wkurza.

Pozdrawiam

Amin

Amin
O mnie Amin

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka