Liberalne Ministerstwo Zdrowia, pod kierownictwem liberalnej minister Kopacz, członkini liberalnej Platformy Obywatelskiej (są nawet tacy, którzy nazywają PO stronnictwem skrajnie liberalnym) wyprodukowało projekt zmian w kodeksie pracy i ustawie o świadczeniach zdrowotnych finansowanych z budżetu. Jak się zapewne wszyscy już domyślają te zmiany mają na celu poszerzanie zakresu wolności obywateli. Na czym polega to poszerzenie tym razem? Ano na tym, że nasze żony, matki i kochanki zostaną zobowiązane do okresowych badań cytologicznych i mammograficznych. A jakby któraś się nie poddała tym badaniom to won z roboty - i żaden pracodawca nie będzie miał prawa takiej pariaski zatrudnić.
Liberałowie z PO przypominają do złudzenia akowskich partyzantów z tego brodatego dowcipu:
Rok 1943. Uzbrojona grupa ludzi wyglądających na partyzantów zbliża się do zakonspirowanej leśniczówki. Jeden z nich puka:
- Kto tam?
- AK.
- A ilu was jest?
- Dwucz... dwutsh... Achtundzwanzig!
Z POwcami jest identycznie. Poprzebierli się za liberałów pierwszorzędnie ale co się nie odezwą to im wychodzi jakieś Achtundzwanzig.
Gdyby się trochę bardziej przyłożyli do maskarady to by wiedzieli, że liberał z definicji uznaje prawo człowieka do decydowania o sobie samym. Nawet jeśli liberał uważa, że te decyzje są złe i/lub głupie to nie wolno mu używać zinstytucjonalizowanego przymusu o ile te decyzje nie naruszają fundamentalnych praw osób trzecich. Nie wolno z definicji. Wolno namawiać, wolno informować, wolno sugerować, ale nie wolno zmuszać.
Kiedyś Kazik pytał (pozwolę sobie na parafrazę): co to za wegetarianin co je schabowe aż mu sie uszy trzęsą?
Teraz juz znamy odpowiedź: to wegetarianin z PO.
Komentarze