Amin Amin
1655
BLOG

Wrogowie Rosji

Amin Amin Polityka Obserwuj notkę 147

Wczoraj, w czasie dwóch niezależnych gaduł z dwoma szanowanymi przeze mnie blogerami, spotkały mnie dwa zadziwienia tej samej natury. Najpierw w rozmowie z Luką nazywałem Rosję z 10.04.2010 państwem wrogim a ten odpowiedział tak:

"Wiesz co, mógłbyś najpierw podać mi swoją definicję wroga w znaczeniu, w jakim używasz go wobec Rosji? I czy dokładnie tak samo określasz dowolny inny nieprzychylny nam kraj/przywódcę, np. Litwę?"

Kiedy zaś napisałem, że po katastrofie smoleńskiej mieliśmy do czynienia z wrogą propagandą (w domyśle rosyjską) otrzymałem od Kashmira taką odpowiedź:

"Weź już mnie nie załamuj, Otchłań naprawdę aż tak Ci zaszkodziła? Widzisz już "wrogów"? Widzisz propagandę gdzieś poza Oddziałem Histerii Ciężkich pod znakiem Sakiewiczów tego świata?"

Krótko pisząc wygląda na to, że teza jakoby Rosja była wtedy wrogiem Polski jest co najmniej kontrowersyjna.

Stare przysłowie pszczół mówi: kiedy jeden przyjaciel mówi ci żeś koniem - olej go. Kiedy dwóch mówi ci to samo - zastanów się czy aby nie jesteś koniem. Kiedy powie ci to trzeci - kup sobie chomąto. Cieszy mnie, że wrogość Rosji została zakwestionowane przez dwóch tylko przyjaciół - dzięki temu mogłem zaoszczędzić parę groszy poprzestając na zastanowieniu. I jakoś tak mi wyszło, że to nie ja jestem koniem.

Tak, tak doskonale wiem, że gdybym był wariatem to z tego zastanawiania się wyszedłby mi taki sam wynik, jednak w tym wypadku mam na poparcie swojej tezy kwity. Nie, nie od lekarza. Od kogoś znacznie bardziej wiarygodnego. Od samego pana prezydenta Miedwiediewa.

Oto w lutym 2010 pan prezydent podpisał nową doktrynę wojenną Federacji Rosyjskiej. W tym dokumencie wymienione są najważniejsze groźby wiszące nad Rosją. Można domniemywać, ja w każdym tak razie domniemywam, że zostały one spriorytetyzowane, znaczy się, że na górze tej listy są zagrożenia najistotniejsze a na dole te mniej ważne. No to zobaczmy co w tej bumadze stoi na pierwszym miejscu.

Wprost donosi, że stoi tak:

"Na pierwszym miejscu listy zewnętrznych czynników zagrożenia Rosji umieszczono "dążenie do powierzenia siłowemu potencjałowi NATO funkcji globalnych, realizowanych z naruszeniem norm prawa międzynarodowego, do zbliżenia infrastruktury wojskowej państw członkowskich NATO ku granicy Federacji Rosyjskiej (bold ode mnie - przyp Amin), w tym również drogą rozszerzenia bloku". Jako potencjalne zarzewie wojny wymieniono dalej między innymi "tworzenie i rozwijanie systemów strategicznej obrony przeciwrakietowej, zakłócające globalną stabilność i naruszające istniejący stosunek sił w sferze rakietowo-jądrowej. ".

Być może się mylę, ale jak dla mnie wychodzi z tego, że jeśli Polska nie chce być uważana przez Federację Rosyjską za część głównego zagrożenia, musi wystąpić z NATO, a co najmniej zaniechać działań na rzecz rozszerzenia paktu, zaniechać udziału w misjach natowskich, zaniechać jakichkolwiek prób modernizacji armii, że o instalowaniu czegokolwiek obsługiwanego przez Amerykanów nie wspomnę.

Tak się jednak składa, że w omawianym okresie Polska nie zamierzała występować z NATO, brała udział w międzynarodowych misjach NATO, starała się o amerykańskie instalacje obronne i starała się o wciągnięcie do natowskiego systemu obrony kolejnych państw... (Wyjaśnienie dla słabszych: z tego co napisałem nie wynika, że Polska teraz się o to nie stara)

Wracając do pytania Luki. Może nie jestem w stanie wskazać wszystkich warunków koniecznych by w sposób uprawniony nazwać jakieś państwo 'wrogim'. Wydaje mi się natomiast, że czasem potrafię wskazać warunek wystarczający. W tym wypadku nie mam zbyt dużych wątpliwości. Gdyby doktryna wojenna Litwy miała podobne passusy też nie miałbym wątpliwości. Ale tak się składa, że doktryna wojenna Litwy mówi coś zupełnie innego: jesteśmy ich sojusznikami. Stąd, mimo różnych napięć i zadrażnień, nie nazywam Litwy państwem wrogim.

To jak, powinienem kupić sobie chomąto?

Amin
O mnie Amin

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka